Stolica Dolnego Śląska jest po Warszawie najprężniej rozwijającą się aglomeracją w Polsce, przyciągającą rzesze inwestorów. Analitycy zwykli dostrzegać dogodne położenie miasta, usytuowanego niedaleko granicy z Niemcami i Czechami, doceniają też liczne inwestycje w infrastrukturę i udogodnienia dla biznesu. Ilu jednak mówi o zaangażowaniu Wrocławia w promocję kultury i działań artystycznych, oraz o tym, jakie przełożenie mają te działania na rozwój i promocję miasta i regionu? Władze Wrocławia wiedzą, że niemałe. Dlatego od lat dbają o najlepszą ofertę kulturalną.
To tutaj odbywają się liczne liczące się w Polsce i promieniujące na Europę wydarzenia kulturalne, dzięki którym Wrocław został wybrany Europejską Stolicą Kultury 2016. Znamiennym przykładem jest Wratislavia Cantans – znany w całej Europie festiwal oratoryjno-kantatowy, ceniony przez publiczność i krytyków, goszczący wielkie gwiazdy światowego formatu. Przegląd Piosenki Aktorskiej, kultowe wydarzenie świata aktorskiego, również odbywa się we Wrocławiu. Coraz więcej fanów zdobywa także Thanks Jimi Festival czy Jazz nad Odrą, który z roku na rok umacnia swoją pozycję wśród tego typu imprez w Polsce. Tutaj wreszcie już dziś rozpocznie się jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Polsce, fenomen, który swoim rozmachem dawno już przekroczył ramy, jakie wiążą się z pojęciem festiwalu filmowego – 11 Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty.
Gutkowe snuje, światrowe hity i trendsetterskie dyskusje
„Gutkowe snuje” to bynajmniej nie kolejny przydomek festiwalowiczów, określanych już „dziećmi Romana Gutka” i „pokoleniem NH”. To filmy, które stanowią o „nowohoryzontowości” tego festiwalu. Kryteria gatunkowe? Muszą trwać min. 120 minut, a ich akcja rozwijać się w tempie ślimaka przechodzącego przez kałużę smoły. Stoją w zdecydowanej kontrze do wysokobudżetowych produkcji, serwowanych w multipleksach. One to stanowią o fenomenie zjawiska, jakim jest ten właśnie festiwal, tworząc także trendy społeczne i wpływając na tzw. życie kulturalne Polaków – ludzi od 15 do 85 lat, z których część przeznacza dni urlopowe na to, by w lipcu we Wrocławiu przez 10 dni karmić się wyborną sztuką. Dlaczego? Bo we współczesnej kulturze szukają czegoś więcej niż rozrywki, oczekują intelektualnych wyzwań i inspiracji.
Nie samym „snujem” człowiek jednak żyje, stąd na festiwalu pojawią się także prawdziwe perły europejskich festiwali. Wielkim tegorocznym hitem, na który nie ma już od tygodni biletów, jest Pina Wima Wendersa.
Festiwal otworzą filmy: Rozstanie, nagrodzony Złotym Niedźwiedziem na tegorocznym festiwalu w Berlinie, oraz Pewnego razu w Anatolii – zdobywca Grand Prix na tegorocznym festiwalu w Cannes.
Obok licznych cykli seansów i retrospektyw oraz pokazów konkursowych jak zwykle do rozmów zaproszono licznych gości – krytyków, reżyserów, autorów książek. Projekcjom towarzyszyć będą wystawy, w tym wyjątkowej kolekcji Wernera Nekesa pt. Przetrzyj oczy, która prezentuje prehistorię kina.
Wieczorami, tradycyjnie już, wrocławskim Arsenałem w ramach sceny T-mobile Music zawładnie oryginalna muzyka. Będzie można usłyszeć m.in. niezwykły koncert muzyki elektronicznej w wykonaniu Biosphere, czy być świadkiem wyjątkowego performance’u, stanowiącego połączenie koncertu duetu Fisz/Emade i animacji w wykonaniu Mariusza Wilczyńskiego. Ukoronowaniem wydarzeń muzycznych będzie z pewnością koncert światowej gwiazdy muzyki rockowej Nicka Cave’a i jego zespołu Grinderman na Wyspie Słodowej.
Zdrowy snobizm
– To mój czwarty festiwal – z dumą przyznał Michał z Poznania, który przyjechał do Wrocławia ze swoją dziewczyną. – Na szczęście oboje dostaliśmy urlop do przyszłej środy, więc przed nami kilka dni rozrywki na światowym poziomie. – Przyjazd tu to trochę taka filmowa podróż dookoła świata – dodaje Kinga, dziewczyna Michała. – Tutaj dostaję świat w pigułce, jednak mimo skondensowania nie traci on swej wielobarwności i unikatowości. W ciągu chwili pokonuję tysiące kilometrów, dziesiątki granic, wiele barier kulturowych. Spotykam ludzi o odmiennych niż mój punktach widzenia na wiele kwestii, mogę się przysłuchać, co mają mi do powiedzenia. Oboje zgodnie przyznają, że planują być tu co rok.
Takich ludzi jak Michał i Kinga jest wielu. Zarażeni filmowym bakcylem na poprzednich edycjach Nowych Horyzontów biorą urlopy w pracy, aby oderwać się od codzienności i zobaczyć ten nowohoryzontowy świat. Przyciąga ich nieokiełznana różnorodność, czy wręcz kontrolowany chaos, który swoim gościom proponują organizatorzy. Niektórzy przyjeżdżają już z dziećmi, które w pełni zasługują na miano „dzieci Romana Gutka”, gdyż ich rodzice poznali się właśnie podczas jednego z festiwali.
„Bywanie” na Nowych Horyzontach stało się swoistą modą. Nie wypada się tutaj nie pojawić, a już o kompletną ignorancję i brak ogłady może zostać posądzony każdy, kto przyzna, że nie wie, jakie filmy zostaną zaprezentowane podczas festiwalu. Jednak pośród pogoni za bezsensownymi trendami i wszechobecnego szpanerstwa warto docenić ten szczególny i zdrowy rodzaj snobizmu, będący znakiem aspiracji do obcowania z prawdziwą sztuką i objawem wyższych potrzeb, tak często spychanych na margines codziennego życia.
Kulturalny fenomen w Polsce
Trudno dziś jednoznacznie zaszeregować wydarzenie, jakim stał się festiwal Nowe Horyzonty. Nie znajdzie się takiego drugiego w Polsce. Chcącym go z czymś porównać, nasuwa się natychmiast skojarzenie z Sundance Film Festival w USA. Bo tak jak SFF Nowe Horyzonty prezentują kino niezależne, ambitne, wymagające zaangażowania widza. Podobnie jak tam, we Wrocławiu nie brakuje okazji do dyskusji z twórcami i krytykami. Jednak Nowe Horyzonty to coś więcej. Wykraczając programem poza prezentowanie filmów, dążą do miana ważnego wydarzenia kulturalnego. Obfitością swej oferty upodabniają się do zjawiska, jakim jest Edinburgh Festival, czyli cyklu wydarzeń i imprez świata kultury i sztuki, organizowanych w stolicy Szkocji rokrocznie w sierpniu i wrześniu. Blisko też Nowym Horyzontom do Sziget Festival w Budapeszcie, gdzie obok uczestnictwa w koncertach, można także obejrzeć przedstawienia teatralne, wystawy i happeningi.
Dlatego obiektywnie nie można nie docenić fenomenu festiwalu Nowe Horyzonty i pasji jego twórców, zwłaszcza gdy na sali projekcyjnej zapanuje mrok, a kotara zacznie rozsuwać się ze zgrzytem, odsłaniając srebrny ekran, gotów po raz kolejny zabrać widzów w świat kina. A na usta będzie się cisnąć tylko tyle: Panie Romanie, Nowe Horyzonty znów czas zacząć!
Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty prezentuje niekonwencjonalne kino autorskie, filmy poszukujące nowego języka, ciekawej formy i tematów nieobecnych w produkcjach głównego nurtu. Oprócz projekcji filmowych, na festiwalu zobaczyć można liczne wystawy i spektakle oraz wziąć udział w koncertach, wykładach i warsztatach. Bogaty program festiwalu składa się na spójną, interdyscyplinarną propozycję artystyczną. Więcej informacji na stronie www.nowehoryzonty.pl.
Mecenasem głównym festiwalu jest miasto Wrocław. Sponsorem głównym festiwalu jest operator sieci T-mobile.
Stowarzyszenie Nowe Horyzonty powstało w celu krzewienia kultury filmowej w Polsce. Aby to osiągnąć, obok edukacji filmowej w kinach studyjnych i lokalnych, przygotowywania materiałów edukacyjnych dla nauczycieli i młodzieży oraz publikacji książkowych, Stowarzyszenie organizuje dwa festiwale filmowe: MFF Nowe Horyzonty oraz American Film Festival. Oba wydarzenia mają miejsce we Wrocławiu.