"Alkotubki" znikną ze sklepów. "Czy w imię marketingu można wszystko?"
Spółka OLV po ostrym sprzeciwie społecznym i zapowiedziach licznych kontroli ze strony państwowych służb i instytucji zdecydowała się wycofać z rynku tzw. małpki w tubkach Voodoo Monkey. Produkt wzbudził ogromne kontrowersje. - Atrakcyjny design i przystępna cena mogą przyciągać młodzież, a opakowanie dodaje produktowi atrybut dziecinnej niewinności, co w sposób niebezpieczny bagatelizuje problem alkoholizmu. Ale czy to dobrze? Czy w imię marketingu można wszystko, nawet jeśli łamie to zasady współżycia społecznego? - zastanawia się Marek Gonsior.
Od początku tygodnia niemal wszystkie media informują o alkoholowych tubkach Voodoo Monkey, które trafiły na sklepowe półki.
Za oburzającymi opinię publiczną „małpkami w tubkach” stoi OLV, spółka produkująca na co dzień między innymi musy owocowe dla dzieci. Nowość w portfolio spółki – alkohol w tukach – ma kolorowe, przyjemne dla oka opakowania. Konsument dopiero po uważnym przyjrzeniu się opakowaniu widzi, że poręczna saszetka to alkohol. Co bardziej szokujące, w sieci można znaleźć zdjęcia produktu wystawionego na standy marek popularnego producenta przekąsek i soczków wśród dzieci Tymbark. "Marka Tymbark i Grupa Maspex nie mają nic wspólnego z tym produktem" — poinformowała Dorota Liszka, rzeczniczka Maspexu.
Politycy oburzeni alkoholem w tubkach
Oburzenie w sprawie wyraziło już wielu internautów, ale także i znani influencerzy czy lekarze działający w sieci. „Skandal” – napisała Maja Staśko. „Zwyrolstwo, wykorzystywanie osób z uzależnieniem i „zdobywanie” nowych, sprzedaż biletów do szpitali psychiatrycznych” – pisze lekarka Julia Pankiewicz. W sprawie głos zabrała już ministra edukacji Barbara Nowacka. – Przecież dziecko czy rodzic, kupując mus, może się pomylić. Tubki z alkoholem są oczywiście w sklepie w innym miejscu, niż musy, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie – argumentowała na antenie radiowej Jedynki. W jej ocenie potrzebne są "wyjątkowo pilne działania". – Musimy coś z tym zrobić. Też jestem rodzicem i byłam głęboko wstrząśnięta, kiedy to zobaczyłam – powiedziała Nowacka.
Zobacz: Coraz bliżej zakazu sprzedaży alkoholu nocą na stacjach benzynowych.
Zbulwersowany „małpkami w tubkach” jest także marszałek Sejmu Szymon Hołownia. - Piszę to jako poseł, ale przede wszystkim jako ojciec. Szanowna firmo od wódy w saszetkach, to co robicie to ZŁO w czystej postaci. Skoro chcecie już rozpijać nasze dzieci, zacznijcie im jeszcze może sprzedawać broń, w ramach „przeniesienia dziecięcej rywalizacji na nowy poziom realności”, czy jaki tam inny bullshit Wasz marketing wymyśli – napisał na Instagramie.
Pilne działania organów państwowych w tej sprawie zapowiedział premier Donald Tusk.
Będzie kontrola “alkotubek”
W sprawie zainterweniowała Anna Górska, senatorka Partii Razem - zwróciła się do UOKiK z prośbą o interwencję w sprawie. Temat jest na tyle poważny, że znalazł się na agendzie posiedzenia rządu. "Minister rolnictwa Czesław Siekierski zadeklarował, że znajdzie szybkie rozwiązanie związane z problemem alkoholowych saszetek" - poinformował Donald Tusk. — Sprawa budzi uzasadnione emocje — dodał premier.
W rozmowie z Wirtualną Polską wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski zapowiedział już kontrolę ws. alkotubek. - Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych rozpoczął kontrolę, żeby sprawdzić, jak to się stało, że opakowania z alkoholem, które łudząco przypominają popularne musy, został dopuszczone do użytku - mówi WP polityk. "Minister rolnictwa Czesław Siekierski odbył spotkanie z szefem Inspekcji Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych i dyrektorami komórek merytorycznych MRiRW nt. wypracowania rozwiązań w pilnym trybie ws. saszetek z alkoholem" - poinformowała resort rolnictwa.
Rzecznik Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia o wydanie nakazu zaprzestania produkcji oraz sprzedaży alkoholu w tubkach przypominających produkty spożywcze dla dzieci oraz o wycofanie z rynku istniejących już partii produktów, które mogą wprowadzać w błąd oraz stanowić dla nich zagrożenie. Zaapelowała również o zmianę polityki marketingowej tak, aby nie wprowadzała w błąd konsumentów i nie sugerowała, że produkty alkoholowe są w jakikolwiek sposób odpowiednie dla dzieci czy też mogą być przez nie bezpiecznie spożywane. Główny inspektor sanitarny dr Paweł Grzesiowski zapowiedział kontrolę zakładów produkujących saszetki z alkoholem, a także sklepów, które je sprzedają.
Zobacz: Co Polacy sądzą o zakazie sprzedaży "małpek"? Więcej jest za
OLV: przepraszamy za zaistniałą sytuację
We wtorek wieczorem spółka OLV w wydanym oświadczeniu poinformowała, że jej zarząd zdecydował niezwłocznym wycofaniu całej partii produktów z rynku i natychmiastowym wstrzymaniu produkcji.
"Żałujemy, że produkt Voodoo Monkey, pomimo że został wyprodukowany i oznaczony zgodnie z obowiązującymi przepisami, wzbudził negatywne i niezamierzone skojarzenia. W związku z tym zarząd spółki OLV S.A. podjął decyzję o niezwłocznym wycofaniu całej partii produktów z rynku i natychmiastowym wstrzymaniu produkcji. Przepraszamy za zaistniałą sytuację" - przekazała spółka OLV.
Kilka godzin wcześniej w odpowiedzi na pytania serwisu Wirtualnemedia.pl zespół marki Voodoo Monkey poinformował, że jej produkty w tubkach przeznaczone są wyłącznie dla dorosłych i świadomych konsumentów, a także spełniają odpowiednie normy i wymogi związane z dystrybucją napojów alkoholowych, włącznie z wymaganiami dotyczącymi opakowań i ich wyraźnego oznakowania.
“Alkotubki” to limitowana partia pilotażowa
„Opakowania mają wyraźne i duże oznakowania, na froncie widnieje wyraźna informacja o zawartości procentowej alkoholu w produkcie. Różnią się kolorystyką i wzornictwem, mają znaki akcyzy, sprzedawane są ze specjalnie i wyraźnie oznakowanych stoisk, spełniają wszystkie inne wymogi ustawy” – przekonywała nas firma.
Podkreślono też, że produkty te to limitowana partia pilotażowa, która znalazła się jedynie w wybranych sieciach. „Sprzedaż produktów alkoholowych jest ściśle regulowana. Od początku rozmów z naszymi parterami handlowymi podkreślaliśmy i kładliśmy nacisk na odpowiednią ekspozycję produktów oraz kontrolę wieku osób dokonujących zakupu” – zaznaczył zespół Voodoo Monkey.
W nadesłanej odpowiedzi nie uzyskaliśmy jednak informacji o tym, kto jest pomysłodawcą i autorem opakowań – tubek i dlaczego zdecydowano się na ich format dotychczas kojarzony głównie z musami i sokami, w dużej mierze dedykowanymi dzieciom. O komentarz poprosiliśmy ekspertów i strategów marketingowych.
Marketingowy majstersztyk?
W ocenie Marka Gonsiora, marketera, stratega, autora podcastu „Wyzwoleni”, „alkotubki” to marketingowy majstersztyk.
- Atrakcyjny design i przystępna cena mogą przyciągać młodzież, a opakowanie dodaje produktowi atrybut dziecinnej niewinności, co w sposób niebezpieczny bagatelizuje problem alkoholizmu. Ale czy to dobrze? Statystyki są alarmujące: prawie 50% nastolatków w ósmej klasie piło alkohol, a ponad 20% przyznaje się do upicia – zauważa ekspert, który zarazem pyta, czy popyt uzasadnia podaż?
- Czy w imię marketingu można wszystko, nawet jeśli łamie to zasady współżycia społecznego? Alkohol w tubkach promuje niezdrowe wzorce picia i ułatwia ukrywanie problemu, mówiąc młodzieży i dorosłym kupującym produkt w osiedlowym sklepie: "Pijcie śmiało, to jest fajne!" To podejście nie tylko normalizuje picie alkoholu wśród młodszych pokoleń, ale także tworzy iluzję, że jest to coś niewinnego i bezpiecznego. Ten produkt powinien zostać wycofany ze sprzedaży. W obliczu faktu, że alkoholizm jest chorobą cywilizacyjną, czy możemy liczyć na bojkot ze strony konsumentów? Nie sądzę. Potrzebujemy zdecydowanych i skutecznych działań regulacyjnych – nie takich jak w przypadku małpek, energetyków czy tzw. WAPów. Czas na konkretne kroki, aby marketing nie wygrywał ze zdrowiem publicznym, tak jak robi to na przykład w przypadku niektórych suplementów diety - alarmuje Marek Gonsior.
Podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że gdy opakowanie niebezpiecznego produktu przypomina musy dla dzieci, wysyła to niebezpieczny sygnał o tym, co jest akceptowalne w społeczeństwie. - Musimy zadać sobie pytanie: czy naprawdę chcemy żyć w świecie, gdzie alkohol staje się częścią dziecięcej niewinności? To nie tylko kwestia marketingu – to kwestia odpowiedzialności społecznej – zaznacza.
Strategia blue ocean
Z kolei dr inż Jacek Kotarbiński, ekonomista i ekspert marketingowy wskazuje, że sprzedaż alkoholu w opakowaniach przypominających mus dla dzieci to kolejny przykład zastosowania strategii blue ocean, czyli próby stworzenia całkowicie nowej kategorii produktu. - Jednak ta innowacja nie jest związana ze stworzeniem unikalnej wartości, ale z zarabianiem pieniędzy na stworzeniu nowego segmentu rynku, wyjątkowo kontrowersyjnym w zakresie etyki biznesu – zauważa Jacek Kotarbiński.
Przykład alkoholu w tubkach przypomina mu historię dopalaczy, gdzie pod pozorem „kolekcjonerstwa" zbudowano sprzedaż produktów psychoaktywnych. Dopalacze mogą być sprzedawane jako produkty legalne, często w postaci kadzideł, soli do kąpieli, odświeżaczy powietrza czy środków kolekcjonerskich, co ma na celu ominięcie przepisów prawnych.
- Podobnie alkohol - można go sprzedawać w tubkach, lodach, żelkach, batonikach czy dowolnej formie, która będzie możliwa technologicznie. Natomiast to system prawny decyduje o dopuszczalności form jego sprzedaży. Nieetyczny i nieodpowiedzialny społecznie biznes, będzie nieustannie poszukiwał metod zarabiania pieniędzy na innowacyjnych rozwiązaniach, zgodnie z zasadą, co nie jest zakazane - jest dozwolone. Obawiam się, że będzie podobnie w tym przypadku. Kluczową rolę pełnią w ochronie społecznej, konkretne regulacje prawne, które będą określać dopuszczalne formy sprzedaży alkoholu. Ważna jest też dyskusja o etyce biznesu szczególnie w kontekście marek sugerujących, że są kierowane do dzieci – podkreśla nasz rozmówca.
Innowacyjne wejście na rynek
Zdaniem Marty Macke, founder&CEO w Shortlist Consulting wprowadzenie na sklepowe półki alkoholu w tubkach to z marketingowego i sprzedażowego punktu widzenia innowacyjne i zaskakujące wejście na rynek w kategorii dobrze zagospodarowanej przez silnych graczy.
- Odważny wybór niestandardowego opakowania, a dodatkowo mocno wybijające się na półce, na której królują szklane butelki i buteleczki, nomen omen małpeczki, niewątpliwie przyciągnie i zachęci konsumentów do sięgnięcia po produkt – przewiduje ekspertka. I dodaje: - 6 z plusem gdyby nie fakt, że chodzi o alkohol i nawiązanie poprzez opakowanie do zdrowych produktów skierowanych w dużej mierze do dzieci. Terapeuci i specjaliści od uzależnień biją na alarm, branża marketingowa i reklamowa burzy się uważając, że ta innowacja wykracza poza ramy etyki biznesowej. Zdecydowanie zgadzam się z tą opinią – podkreśla Marta Macke.
Przypomina w tym miejscu, że „differentiate or die" to jedna z czołowych zasad marketingu. - Jednak jako osoba, która od 30 lat działa w branży komunikacji marketingowej i przez prawie 10 jako arbiterka Komisji Etyki Reklamy jestem wyczulona na działania, które przekraczają granice dobrego smaku i etyki. To działanie jest wg mnie nie tylko nieetyczne, ale przede wszystkim niebezpieczne. Chociaż taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca, cieszy fakt, że producent szybko zareagował na reakcję, jaką wywołało pojawienie się produktu i postanowił wycofać go z rynku oraz zaprzestać jego produkcji – dodaje.
Dołącz do dyskusji: "Alkotubki" znikną ze sklepów. "Czy w imię marketingu można wszystko?"